Witajcie kochani!Zaczynając pragnę Was uprzedzić, że trochę się rozpisałam, więc przygotujcie herbatę i zapraszam do lektury 😊. z których następnie tworzyłam wymyślne ludziki i zwierzaczki. Będąc w szkole podstawowej, tworzyłam prace na przeróżne konkursy od makiet przez figurki do kartek i stroików świątecznych. Chłonęłam wszystkie techniki jakie miałam w zasięgu ręki. Tworzenie zawsze sprawiało mi ogrom radości i satysfakcji z wykonanej pracy. Przełom, który ukierunkował mnie na robienie biżuterii, nastąpił kiedy byłam w liceum, chociaż jeszcze wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Dzwoni dzwonek na długą, 15 minutową przerwę. Przyjaciółka zabiera ze sobą książkę na korytarz. Otwiera książkę, a moim oczom ukazuje się ręcznie robiona zakładka z muliny, w której zakochuję się od pierwszego wejrzenia 😍. które były zlepkiem niewykorzystanych różnokolorowych skrawków, lecz nigdy nie znalazłam dla nich większego wykorzystania, chociaż kto wie ? Nadal trzymam je gdzieś na dnie szuflady 😉 . Któregoś dnia, przeszukując portale typu pinterest, znalazłam kolczyki, w których wykorzystane zostały koraliki zrobione z modeliny. Były to kolczyki, jakich nigdy wcześniej nie widziałam. Piękne, wielobarwne, rozbudowane, przyciągające wzrok, wręcz hipnotyzujące. Tak oto zobaczyłam pierwsze kolczyki zrobione metodą sutaszu 😍. Oczywiście od razu bezgraniczna miłość❤️❤️❤️. Zapragnęłam tych kolczyków, lecz jako studentki nie było mnie na nie stać. Pomyślałam sobie - kurcze, przecież umiem robić bransoletki z muliny, wiec z kolczykami ze sznurków pewnie też dam radę! Zaczęłam więc szperać w internecie szukając informacji na temat techniki sutasz. Kiedy wiedziałam już czego potrzebuje, wybrałam się do pasmanterii w poszukiwaniu materiałów. Sznurki sutasz znalazłam dopiero w 3 pasmanterii, która odwiedziłam! Dokupiłam resztę potrzebnych półfabrykatów i zabrałam się do szycia. Pierwszego mojego sutaszowego kolczyka szyłam 12 godzin! 😮 Dwanaście godzin siedzenia w jednej pozycji, kłucia się igłą po palcach, nie kończącego się nawlekania nitki na igłę, wkurzania się że "sznurki się nie słuchają" ale w końcu UDAŁO SIĘ! Okazało się jednak że to nie koniec "męczarni"😉 ponieważ cięższą sprawą okazało się zrobienie drugiego, przynajmniej trochę podobnego kolczyka do pary. Po kolejnych 7 godzinach powstał drugi kolczyk. HURA! Moje pierwsze sutaszowe kolczyki były skończone!🤩 Były one średniej wielkości ciemno turkusowego koloru. Do zrobienia ich użyłam akrylowych koralików i sznurków pega wiskoza. Patrząc na te kolczyki z dzisiejszej perspektywy - były straszne! Krzywe, z pozaciąganymi sznurkami, z wystającymi nitkami, nie wykończone ale wtedy, byłam z nich tak bardzo dumna ❤ Zakochałam się w tej technice. Kolejne kolczyki zrobiłam beżowo brązowe z piaskiem pustyni, te wyszły mi już dużo ładniejsze, proste, nie pozaciągane, lepsze kolorystycznie. Nadal nie były wykończone ale wyglądały o wiele wiele lepiej a zrobienie ich zajęło mi koło 15 godzin. Zmotywowana że wychodzi mi to lepiej, szyłam więcej, powoli zyskując doświadczenie. Z czasem zapragnęłam poznawać nowe techniki wykonywania biżuterii. Takim też cudem poznałam beading, makramę i chainmaille. Miałam również przelotną przygodęz szydełkiem i z obręczą dziewiarską. Po dłuższym czasie szukania swojego miejsca, techniki w której czułabym się najpewniej, stwierdziłam że miłość do zszywania ze sobą 3mm sznurków wzięła górę. I tak oto jestem w tym miejscu, tworząc markę. Limekko.K.K to biżuteria lekka jak piórko, która nadaje się na każdą imprezę. Potrzebujesz czegoś na urodziny, wesele, sylwestra? Strzał w dziesiątkę! Tu znajdziesz to czego Ci potrzeba. Rozgość się!Chciałabym Wam dziś co nieco opowiedzieć o sobie, byście mogli trochę bliżej mnie poznać 😉. Jak pewnie wiecie na imię mam Katarzyna i mam 27 lat. Mam bardzo wiele zainteresowań, które głównie łączą się z moją artystyczną duszą, a ta uwielbia szukać nowych wrażeń 😊. Swoich sił próbowałam między innymi jako aktorka, fotograf, rysowniczka, piosenkarka, grafik komputerowy, tancerka oraz rękodzielnik. Jedne z tych pasji powoli wykruszały się z mojego życia(lecz nadal pozostają w moim sercu), inne rosły w siłę i pozostają ze mną po dziś dzień 😊. Czas pokazał mi, że najlepiej czuję się tworząc coś z niczego. Wiele czasu spędziłam na rozmyślaniach o tym, w którą stronę chciałabym pójść w rękodzielnictwie. Już jako mała dziewczynka lubiłam robótki ręczne. Mama i babcia często wspominają że pytałam: "Czy nie została jakaś rolka po papierze toaletowym?" lub "Zrobiłabyś mi masę solną?" , Pytam ją - skąd to masz ?! A ona odpowiada mi :- Dostałam od chłopaka. Zaraz po tym spotykam tego otóż chłopaka na korytarzu i pytam go - Skąd to masz ? Jest przepiękne! Na co on odpowiada mi- Dziękuję, sam robiłem. Jeśli chcesz to jutro pokaże Ci jak się takie robi. Jak się zapewne domyślacie, nowa pasja zaskoczyła i moje ręce stworzyły wiele mulinowych bransoletek przyjaźni 😊. Jednak moja miłość do muliny nie trwała długo. W czasie studiów fascynowała mnie modelina i lepienie z niej postaci z bajek. Wtedy też stworzyłam kilka modelinowych koralików,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz